Oblężenie Inyusu Tor

Z Biblioteki Ossus, polskiej encyklopedii ''Gwiezdnych wojen''.
(Przekierowano z Bitwa o Sullust)

Oblężenie Inyusu Tor to bitwa stoczona o kontrolę nad placówką wydobywczą Inyusu Tor na planecie Sullust. Starcie miało miejsce w roku 3 ABY między Sojuszem Rebeliantów, a Imperium Galaktycznym. Zakończyło się zwycięstwem buntowników.

Wstęp

Podczas Operacji Przerwany Łańcuch, głównym celem sił Sojuszu były stocznie na planecie Kuat. By jednak osiągnąć cel, konieczne było zaatakowanie kilku innych planet. Miała to być dywersja, która zmusiłaby Imperium do oddelegowania części sił z Kuat, by uzupełnić braki na zaatakowanych światach. Jednym z celów takich dywersyjnych ataków stał się Sullust. Było to imperialne centrum wydobywczo-produkcyjne. Za czasów Republiki był to dumny świat członkowski, ale Imperium zdegradowało go do roli źródła paliwa dla machiny wojennej. Od jakiegoś czasu na Sullust istniała rebeliancka komórka, ale lokalny garnizon imperialny cały czas tłumił wszelkie próby powstania. Spowodowało to, że planetę postanowiła zaatakować Everi Chalis. Miał to być jeden z ostatnich przystanków przed atakiem na Kuat. Zadania miała się podjąć 61 Kompania Piechoty Mobilnej, lepiej znana jako Kompania Zmierzch.

Bitwa

Desant Kompanii Zmierzch

Koreliańska korweta Thunderstrike, będąca transportowcem Kompanii Zmierzch i towarzysząca jej kanonierka Apailana's Promise wyskoczyły z nadprzestrzeni prawie milion kilometrów od Sullustu. Było to tak blisko, że przyciąganie planety prawie zniszczyło oba statki. Obrona orbitalna była zbyt silna na bezpośrednią walkę. W związku z tym, komandor Tohna zaplanował, by wyskoczyć tuż nad planetą, dokonać desantu i uciec, nim wróg zorganizuje kontratak.

Atak na Inyusu Tor

Dowodzeni przez Namira żołnierze Kompanii Zmierzch wylądowali na powierzchni Sullustu. Była z nimi Chalis. Zebrali się na wąskiej półce skalnej. Sierżant Namir przedstawił podwładnym szczegóły ataku. Mieli zejść w dół do sullustańskiego miasta, a stamtąd zacząć się w wspinać na sam szczyt, gdzie znajdował się ich cel - zakład przetwórstwa minerałów Inyusu Tor. Placówka dostarczała prawie 10% surowca planety. Namir wydał rozkaz do ataku. Wysłał wszystkie siły Kompanii Zmierzch poza czterema oddziałami, zespołem techników, garstką zwiadowców i strażników oraz kilkoma medykami. Wraz z Chalis, obserwował postępy żołnierzy z prowizorycznego obozu, 50 metrów w dół zbocza od pola walki. Tam mogli schronić się ranni i centrala dowodzenia dla starszego personelu. Jednak odwrót w wyniku zbyt dużego oporu nie wchodził w grę.

Myśliwce TIE/ln w przestworzach Sullusta.

Rebelianccy żołnierze systematycznie posuwali się naprzód. Gdy z garnizonu szturmowców ruszyły śmigacze, Namir rozkazał natarcie. Chciał zbliżyć się do placówki na tyle blisko, by imperialni bali się zrzucić bomby. Sam sierżant za pomocą wyrzutni rakietowych pocisków PLX-1 zniszczył jednego śmigacza. W końcu żołnierzom Kompanii Zmierzch udało się dostać na teren Inyusu Tor. W czasie, gdy większa część rebelianckich sił wspinała się ku szczytowi, cztery oddziały wraz z technikami zeszły do stanowisk transportowych u podnóża góry. Tam wykradli dwa pojazdy górnicze i zaczęli się przedzierać w głąb zbocza i na górę, prosto do wnętrza placówki. We właściwym momencie, Hazram Namir rozkazał zintensyfikować natarcie, dzięki czemu imperialni znaleźli się w potrzasku między zespołem we wnętrzu zakładu i otaczającym go.

Gdy ostatni robotnik opuścił Inyusu Tor, technicy od razu wzięli się za przeprogramowanie ekstraktorów magmy tak, by zalała wnętrze zakładu. Miało to pozbawić Imperium cennych środków, które wydobywano na planecie. Maszyny miały zacząć działać tuż po tym, jak Thunderstrike zabierze Kompanię Zmierzch z Sullustu. Miał opuścić układ koło południa. Rano żołnierze Kompanii Zmierzch zabrali sprzęt, który miał jakąś wartość. W końcu Namir otrzymał sygnał, że Thunderstrike dotarł na orbitę. Od razu zaroiło się tam od myśliwców TIE. Apailana's Promise i jej X-wingi miały zapewniać osłonę. Zniszczonych zostało już dwanaście TIE-ów, a kolejny tuzin był w natarciu. Dowodzący koreliańską korwetą komandor Tohna ciągle informował sierżanta Namira o czasie pozostałym do możliwości ewakuacji. Gdy została minuta, nagle Thunderstrike został poważnie uszkodzony i rozbił się o powierzchnię Sullustu, a Apailana's Promise musiała uciekać. W ten sposób Kompania Zmierzch utknęła na planecie.

Oblężenie Inyusu Tor

Hazram Namir wysłał zwiadowców do wraku Thunderstrike'a. Gdy jednak imperialni zbombardowali korwetę, nakazał powrót do placówki i rozkazał żołnierzom przygotować się na nieuchronne oblężenie Inyusu Tor. Kompania Zmierzch całą noc przygotowywała placówkę na atak. Na niższym poziomie technicy starali się cofnąć wprowadzone w ekstraktorach magmy modyfikacje, gdyż nie chcieli już zalać nią kompleksu, a wykorzystać przeciwko imperialnym, gdyby chcieli zaatakować w taki sam sposób jak rebelianci - przy pomocy sprzętu ryjącego w skale. Namir i Chalis postanowili zdobyć wsparcie miejscowego ruchu oporu. W tym celu, wraz z trzema żołnierzami Kompanii Zmierzch udali się do położonego u podnóża góry miasta Pinyumb. Ich celem była stara, bezpieczna kryjówka miejscowych rebeliantów, o której wiedział nieżyjący już kapitan Micha Evon. Po dotarciu na miejsce, okazało się, że było ono puste. Postanowili zaczekać trzy godziny, licząc, że pojawi się ktoś z sullustańskiego ruchu oporu. Nagle zwiadowca poinformował przez komunikator, że wrogowie byli tuż przed kryjówką i rebelianci musieli uciekać. Wtem Namir został ogłuszony granatem i wzięty do niewoli przez kobietę-szturmowca o oznaczeniu SP-475. Imperialna wiozła go śmigaczem, który nagle został zaatakowany przez miejscowego bojownika ruchu oporu, którym okazał się Nien Nunb. Sullustanin uwolnił sierżanta Kompanii Zmierzch. Przez całą noc Namir i Nunb krążyli po różnych placówkach, gdzie schronienie znaleźli cywile. Udzielali im pomocy. W końcu Nien zaprowadził Hazrama do siedziby Kobaltowego Frontu. Tam miał rozmowę z Corjentain o obecnej sytuacji na Sullust, wywołanej pojawieniem się Kompanii Zmierzch i o działalności Kobaltowego Frontu. Okazało się, że niespecjalnie mogą pomóc rebeliantom, gdyż sami byli zbyt słabi, ale kobieta poradziła mu jak mógł z powrotem dostać się do Inyusu Tor. Namir wrócił do placówki i powołując się na wspomnienia o kapitanie Evonie wygłosił przemowę do kompanów. Postanowił przerwać podróż na Kuat i zostać na Sullust, by pomóc miejscowym, którzy cierpieli przez ich przybycie. Żołnierze poparli swojego dowódcę, który następnie udał się na spotkanie z Chalis, która szykowała plan ewakuacji. Hazram przedstawił Everi swój pomysł, argumentując to tym, że ta kampania wykańczała Kompanię Zmierzch i zostając mogli uczynić wiele dobrego. Była gubernator Haidoral Prime stanowczo postawiła na swoim, grożąc sierżantowi bronią.

Imperialne wojska w przewadze liczebnej.

Pół godziny później nastąpił przewidywany atak imperialnych, którzy oblegali Inyusu Tor. Namir obserwował pole walki z jednej z iglic zakładu, gdy zjawił się goniec z informacją o przechwyceniu wiadomości Imperium, mówiącej że nieprzyjaciel przystąpił do ataku. Źródłem danych był gwiezdny niszczyciel Herald. Okazało się, że przybyły przewidywane przez Chalis posiłki Imperium. Pierwsza fala imperialnego ataku nadeszła, gdy oficerowie Kompanii Zmierzch skończyli przedstawiać żołnierzom plan dowódcy. Pierścień szturmowców powoli wspinał się po obsydianie, a śmigacze krążyły wokół szczytu, ostrzeliwując seriami wycofujących się zwiadowców z sił Sojuszu. Rebelianci ufortyfikowali się w trzech nieregularnych liniach między wrogiem, a placówką. Pierwsza linia wykorzystywała naturalne umocnienia. Nie spodziewano się, że wytrzyma długo, ale miała wpędzić wroga w kilka pułapek, by zmusić go do zwiększenia czujności. Druga linia znajdowała się w połowie drogi do zakładu. Okopała się w wąskim rowie, który żołnierze poszerzyli. Miała zapewniać wsparcie pierwszej linii i osłabiać skuteczność imperialnych bombowców. Była na tyle blisko zakładu, by ostrzał artyleryjski niósł ze sobą ryzyko uszkodzenia go, czego Imperium chciało uniknąć według założeń Namira. Sierżant przydzielił tam prawie jedną trzecią kompanii i kilka dział - obrotowych blasterów, moździerzy i lekkich wyrzutni pocisków. Trzecia linia obrony otaczała perymetr Inyusu Tor i przypominała imperialną obronę podczas ataku rebeliantów na placówkę - wtedy dobrze się spisała, więc Hazram uznał, że podobnie będzie teraz. Przydzielił tam jedną trzecią sił wraz z resztą artylerii. Mimo korzystnego ukształtowania terenu dla rebelianckiej obrony, imperialni dziesięciokrotnie przewyższali ich liczebnie. Zwykli szturmowcy wraz ze szturmowcami cienia i przy wsparciu AT-ST oraz sił powietrznych cały czas atakowali, stopniowo zdobywając teren. W końcu Imperium odniosło pierwszy sukces podczas bitwy, gdy dwanaście śmigaczy zrzuciło bomby na pierwszą linię okopów rebelianckich, dziesiątkując będących tam żołnierzy. Zaraz potem zaatakowali szturmowcy, a żołnierze z drugiej linii odpowiedzieli ogniem. Ci z pierwszej zrobili to, gdy wrogowie znaleźli się tuż przed nimi i na rozkaz sierżanta Namira. Dzięki temu odparli atak imperialnych, a ogień krzyżowy porozdzielał oddziały szturmowców, którzy musieli szukać schronienia wśród zabitych. Namir nakazał, by pierwsza linia w razie potrzeby wycofała się. Miała oddać teren, ale powoli. Żołnierze ze szpicy dokonali odwrotu na drugą linię, a imperialni cały czas parli naprzód, mozolnie zdobywając teren. Przez kilkanaście następnych minut na polu walki zapanował impas. W końcu Imperium wstrzymało marsz pięćdziesiąt metrów od drugiej linii rebelianckich okopów, by zrobić miejsce dla AT-ST. Jeden z nich został zniszczony ostrzałem artyleryjskim, a drugi wpadł na minę jonową. Pozostałe maszyny siały spustoszenie wśród Kompanii Zmierzch, a uciekający żołnierze ginęli od ognia szturmowców. Wtedy Namir rozkazał artylerii z ostatniej linii otworzyć ogień, co powstrzymało natarcie maszyn kroczących. Żołnierze Kompanii Zmierzch wycofali się na trzecią linię obrony.

Walki o Inyusu Tor.

Piechota i śmigacze Imperium trzymały się z daleka, gdy Herald rozpoczął bombardowanie orbitalne. Kilku rebelianckich zwiadowców wycofało się gwałtownie do najwyższego perymetru lub zginęło w wyniku ostrzału. Chwilę później gwiezdny niszczyciel wypuścił również bomby protonowe, lecz nagle, dość niespodziewanie wstrzymał ogień. Okazało się, że wróciła Apailana's Promise wraz ze swoimi X-wingami. Wtedy też imperialne siły w dole zbocza wznowiły szturm, aż dotarły na szczyt, wewnętrzna linia obrony rebeliantów zaczęła pękać. Hober, adiutant Namira, poinformował go, że muszą wytrzymać jeszcze pięć minut. Wtedy sierżant dał sygnał do kontrnatarcia, co spowolniło atak Imperium. Hazram walczył razem z podwładnymi, gdy nagle za jego plecami wybuchł pocisk z moździerza. Eksplozja pchnęła go naprzód. Hober wydał rozkaz i góra zaczęła płonąć. Okazało się, że Namir wysłał pół tuzina zespołów górniczych w głąb góry, by wydrążyli ją tak, żeby zalała się magmą. Odnieśli sukces i lawa zaczęła tryskać ze świeżo wykopanych tuneli na powierzchnię. Większość wypłynęła poniżej imperialnych pozycji, przez co znaleźli się oni w pułapce i zostali pozbawieni drogi odwrotu. Nie był to jedyny cel Kompani Zmierzch. Oprócz ich zespołów górniczych, również Kobaltowy Front posiadał pojazdy górnicze. Nien Nunb chciał zatopić połowę imperialnych posterunków strażniczych i w ten sposób wzniecić powstanie w Pinyumb. Szturmowcy ponowili atak, którego ogrom zmusił Kompanię Zmierzch do odwrotu do wnętrza placówki. Odtąd mieli się bronić na licznych barykadach w labiryncie korytarzy. Oddziały na dachu Inyusu Tor miały ostrzeliwać zespoły wroga, które obsługiwały mobilną artylerię i ciężką broń, zmuszając tym samym piechotę Imperium do poruszania się wewnątrz zakładu, wprost na rebelianckie barykady. Szturmowcy zaczęli przedzierać się w głąb przetwórni. Gdy oddziały Kompanii Zmierzch straciły osłonę, wycofały się na tyły i kolejna linia musiała wziąć na siebie ciężar walk. Mimo śmierci wielu żołnierzy, rebelianci nie poddali wejścia, zadając ogromne straty wrogom. Na każdego martwego rebelianta przypadało dwunastu imperialnych. Jednak w powietrzu Apailana's Promise wciąż toczyła nierówną walkę z Heraldem. Kanonierka typu Braha'tok nie miała żadnych szans z gwiezdnym niszczycielem.

Sabotaż na Heraldzie

Prałat Verge i kapitan Tabor Seitaron, którzy dowodzili Heraldem, zamierzali wysłać na powierzchnię planety wsparcie w postaci batalionu piechoty jak tylko uporają się z kanonierką i jej X-wingami. Nagle do niszczyciela zbliżył się prom. Verge nakazał go przechwycić, gdyż domyślał się, że znajdowała się tam Everi Chalis. Udał się do hangaru wraz z Seitaronem i dwoma żołnierzami - Zhiosem i Cantompą, którzy mieli ich chronić. Była członkini Rady Najwyższej wyszła im na spotkanie. Zaczęła z nimi rozmawiać, z sarkazmem im pochlebiając. Próbowała zwieść Verge'a, by wrócić do Imperium z informacjami jakie zdobyła o rebeliantach, ale ten nie dał się nabrać. Pchnął ją na podłogę, mówiąc, że imperator nie potrzebował kobiet jej pokroju. Wtedy Chalis wyciągnęła płaskie urządzenie z jednym przyciskiem i nacisnęła go. Chwilę później prom zalała fala oślepiającego niebieskiego światła, w hangarze rozbrzmiały dźwięki skrzenia i skwierczenia, a w panelach kontrolnych hangaru doszło do spięć. Okazało się, że Chalis ukryła na promie dwadzieścia bomb jonowych. Ładunek sparaliżował całego gwiezdnego niszczyciela, który zaczął opadać na powierzchnię planety. Verge nie zamierzał się wycofywać. Rozkazał przekierować całą moc ognia na ostrzał rebeliantów. Seitaron poinformował go, że bitwa nie była jeszcze przegrana, ale prałat nie chciał go słuchać. Zamierzał wbić okręt w górę. Nagle Chalis zaatakowała Verge'a. Gdy się szarpali, kapitan Seitaron wyciągnął swój pistolet Merr-Sonn B22. Postrzelił prałata, gdyż uznał, że całkowicie zwariował i zamierzał zabić Chalis.

Rozstrzygnięcie

Sullust - planeta, na której doszło do bitwy.

Gwiezdny niszczyciel wycofał się nad chmury, co wywołało wiwaty wśród żołnierzy Kompanii Zmierzch. Jednakże walka u bram Inyusu Tor wciąż trwała. Pod wieczór rebelianci wycofali się w głąb zakładu. W miarę, jak zapadała noc, przerwy między imperialnymi atakami stawały się coraz dłuższe, aż w końcu ustały. Namir i reszta Kompanii Zmierzch zrozumieli, że odnieśli zwycięstwo.

Zwycięstwo rebeliantów i widok płonącego wzgórza wywołał rewoltę wśród mieszkańców Pinyumb, co było niewątpliwym sukcesem Kobaltowego Frontu. Dwa dni po oblężeniu Inyusu Tor, miasto Pinyumb i całe Sullust było wolne od imperialnych. Planeta znalazła się pod kontrolą Sojuszu Rebeliantów.

Następstwa

Ponad jedna trzecia Kompanii Zmierzch zginęła, ponad setka żołnierzy odniosła zbyt ciężkie obrażenia, by wrócić do czynnej służby. Imperialne władze w Pinyumb uciekły, poddały się lub przeszły na stronę rebeliantów. Został powołany tymczasowy rząd miasta, w którego obradach codziennie uczestniczyli Nien Nunb i Hazram Namir. Dyskutowano o tym, kto miał zarządzać systemem uzdatniania wody i czy należało na czas odbudowy skrócić okres sztucznych nocy w jaskini. Namir zabierał głos jedynie w sprawach o temacie wojskowym i przydzielał swoich żołnierzy do pomocy przy odbudowie. Rząd tymczasowy zamierzał zatrzymać Kompanię Zmierzch na dwa tygodnie - do czasu, gdy poczuliby się całkowicie bezpieczni. Everi Chalis postanowiła opuścić Kompanię Zmierzch i zaszyć się na Crucivalu - rodzinnej planecie Namira - z dala od wojny, gdyż wśród rebeliantów także poczuła się niedoceniona. Wysłała jedynie Hazramowi na pożegnanie holonagranie, w którym wyjaśniła powody swojej decyzji i pogratulowała mu zwycięstwa w bitwie o Sullust. Nie wspomniała, że to dzięki niej Herald wycofał się z walki.

W wyniku poniesionych strat, rebelianci musieli zapomnieć o kontynuowaniu Operacji Przerwany Łańcuch i porzucić myśli o zniszczeniu stoczni na Kuat. Kampania skończyła się na Sullust. Pięć dni po bitwie, zgodnie z tradycją Kompanii Zmierzch odbyło się uroczyste pożegnanie poległych kompanów, a później w jednej z pinyumbskich kantyn odbyło się pożegnalne przyjęcie, gdzie żołnierze między innymi grali w sabaka. Następnie Namir postanowił przeprowadzić otwartą rekrutację, by uzupełnić straty, co również stanowiło tradycję jednostki. Rewolta na Sullust wywołała lawinę buntów także na innych planetach, które również postanowiły sprzeciwić się Imperium.

Choć nie udało się osiągnąć głównego celu Operacji Przerwany Łańcuch, sukces Kompanii Zmierzch na dłuższą metę okazał się mieć niebywałe korzyści dla Rebelii. Imperium nie podjęło się próby odbicia Sullust, który przez resztę wojny pozostawał niezależnym światem. Rok później, gdy nad Endorem miała odbyć się decydująca bitwa konfliktu, rebeliancka flota przegrupowała się właśnie nad Sullustem, który był połączony z lesistym księżycem specjalnym szlakiem nadprzestrzennym. Sojusz wykorzystał tę trasę do bezpiecznego przeniknięcia nad Endor i zaatakowania II Gwiazdy Śmierci. Bitwa zakończyła się całkowitym sukcesem Rebelii i była początkiem końca Imperium.

Źródła