Conan Antonio Motti/Legendy

Z Biblioteki Ossus, polskiej encyklopedii ''Gwiezdnych wojen''.

Przejdź do wersji kanonicznej.
Przeglądasz legendarną wersję tego artykułu.


Być może w archiwach są braki.

Ten artykuł wymaga poszerzenia.


Prosimy, rozbuduj go, korzystając z zaleceń edycyjnych i uwag zawartych w dyskusji.

Conan Antonio Motti
Data i miejsce narodzin: 30 BBY[1]
Data i miejsce śmierci: 0 BBY[2]
Miejsce pochodzenia: Seswenna[3]
Rasa: Człowiek[1]
Wzrost: 170 cm[4]
Kolor włosów: Brązowe[2]
Kolor oczu: Niebieskoszare[2]
Kolor skóry: Jasna
Przynależność: Imperium Galaktyczne[2]
Profesja: Admirał




Conan Antonio Motti był imperialnym admirałem z czasów galaktycznej wojny domowej, a zarazem jednym z najwyższych rangą oficerów służących na Gwieździe Śmierci.

Wywodzący się ze starej i wpływowej rodziny, odznaczał się dużą inteligencją oraz bezwzględnością w dążeniu do celów. Motti w młodości wstąpił do akademii oficerskiej, dołączając następnie do Marynarki Imperialnej. Jego kariera przebiegała nadzwyczaj dobrze i swój stopień admirała zdobył jeszcze przed osiągnięciem trzydziestego roku życia.

W roku 1 BBY Motti został skierowany na znajdującą się nadal w budowie Gwiazdę Śmierci, gdzie otrzymał stanowisko bezpośredniego dowódcy wszystkich sił floty mających docelowo stacjonować na stacji bojowej.

Motti stał się głównym doradcą wojskowym dowodzącego stacją wielkiego moffa Wilhuffa Tarkina obok dowodzącego siłami lądowymi generała Cassio Tagge. Podobnie jak jego bezpośredni przełożony, Motti wierzył niezbicie w niemożność zniszczenia Gwiazdy Śmierci, a swoją pewnością siebie potrafił wyprowadzić z równowagi samego lorda Vadera. Jego niezachwiana wiara nie uchroniła stacji bojowej przez jej zniszczeniem w bitwie o Yavin, w wyniku której zginęła cała załoga włącznie z admirałem.

Biografia

W służbie Imperium

I co, myślisz że ta wielka bania którą buduje Wilhuff, rośnie jak trzeba?
Tak. A teraz, skoro ja tam jestem, wszystko pójdzie jeszcze szybciej.
Nigdy nie brakowało ci pewności siebie.
Jak to mówią: "Można się mylić, ale nigdy wątpić".
— Admirał Jaim Helaw i Motti.[1]

Conan Antonio Motti przyszedł na świat w roku 30 BBY, w ostatnim okresie istnienia Republiki Galaktycznej. Wywodził się z wpływowej rodziny. Od dzieciństwa chciał zostać oficerem wojskowym, dlatego też na tym polu starał się poszerzać swoją edukację. Nie zaniedbywał przy tym innych dziedzin nauki, a także ćwiczeń fizycznych. Z racji swojego wieku był zbyt młody, by wziąć udział w wojnach klonów, miał jednak okazję widzieć wyczyny bojowe rycerzy Jedi, co zapadło mu w pamięć na resztę życia. Nie zmieniało to jednak faktu, że czuł swego rodzaju niechęć do Jedi jak i innych użytkowników Mocy. Uważał że Zakon podobnie jak cała rządząca Republiką biurokracja są tak samo odpowiedzialne za dopuszczenie do wybuchu niszczycielskich wojen klonów. Z tego powodu upatrywał w nowym Imperium gwaranta niedopuszczenia do podobnej katastrofy w przyszłości. [5]

Jakiś czas po powstaniu Imperium młody Motti dołączył do jednej z imperialnych akademii wojskowych, gdzie rozpoczął starania o dołączenie do Marynarki Imperialnej. Po awansowaniu na porucznika Conan został przydzielony do służby na okręcie Ion Storm, dowodzonym przez doświadczonego kapitana Jaima Helawa. Motti bardzo cenił swojego zwierzchnika, zresztą z czasem się z nim zaprzyjaźnili. Po zakończeniu służby na okręcie został awansowany i przeniesiony do Centrum Imperialnego, gdzie objął posadę za biurkiem. Zdobył wtedy cenne znajomości, które wraz z jego inteligencją i ambicją dopomogły w błyskawicznym awansowaniu na kolejne szczeble wojskowej kariery.[1] Będąc już admirałem, Motti pomógł swojemu przyjacielowi, generałowi Otto, który podpadł samemu Lordowi Vaderowi. Admirał wyperswadował Sithowi zbyt surowe ukaranie generała, sprawiając, że został jedynie wysłany do objęcia dowództwa nad siłami Imperium stacjonującymi na niedawno podbitej planecie Lok.[6]

Około roku 1 BBY admirał został skierowany do sektor Theta celem objęcia dowództwa nad jednostkami floty ochraniającymi znajdującą się już w zaawansowanej budowie Gwiazdę Śmierci. Jednym z głównych powodów skierowania Mottiego było jego powinowactwo z wielkim moffem Wilhuffem Tarkinem, który był mężem kuzynki Conana, Thalassy. Poza tym wielki moff uważał Mottiego za zdolnego i obiecującego oficera. Planował docelowo powierzyć mu dowództwo nad wszystkimi siłami marynarki mającymi stacjonować na Gwieździe Śmierci po jej ukończeniu. Motti przybył na stację na pokładzie Gwiezdnego Niszczyciela typu Imperial-I, Devastatora, będącego flagowym okrętem Vadera. Razem z nim uczestniczył w inspekcji stacji bojowej, a po jego odlocie został na miejscu, obejmując dowództwo.

Motti pełnił w tym czasie standardowe obowiązki admirała floty. Co jakiś czas dokonywał inspekcji poszczególnych okrętów ochraniających stację, w tym Gwiezdnego Niszczyciela Undauntable, dowodzonego przez dawnego zwierzchnika Mottiego, teraz również admirała Helawa, z którym Conan chętnie się widywał przy różnych okazjach. Głównym okrętem Mottiego był Gwiezdny Niszczyciel Steel Talon, na którym miał swoją kwaterę. Mimo to kiedy tylko pozwalały na to obowiązki, mężczyzna starał się odwiedzać budowaną stację, chcąc doglądać budowy. Mimo że to Tarkin był dowódcą projektu, to jednak Motti musiał bezpośrednio zawiadywać większością decyzji związanych z budową. Z tego powodu bardzo związał się ze swoją nową placówką, którą traktował niemal jak swoją własność. Zaczął wierzyć, że po zbudowaniu stacja będzie nie do pokonania, a po ewentualnym zniszczeniu z jej pomocą Sojuszu Rebeliantów będzie mógł awansować jeszcze dalej, dostając tytuł moffa. Zdarzało mu się nawet snuć spekulacje o tym, czy po ewentualnym odejściu imperatora stacja bojowa nie mogłaby być mocnym argumentem przy wybieraniu sukcesora Palpatine'a. Pozostawało to jednak tylko w sferze luźnych domysłów, tym bardziej, że przy rozmowach na ten temat z Tarkinem on sam nie podzielał entuzjazmu swojego młodszego kolegi w tej sprawie.

Z powodu skomplikowanego systemu dowodzenia, Motti musiał dzielić obowiązki z dwoma innymi oficerami należącymi do wojsk lądowych - generałami Cassio Taggiem i Moradminem Bastem. Dochodziło między nimi nieraz do tarć, spowodowanych tym, że chociaż projekt realizowała marynarka, to jednak generał Tagge stał wyżej w hierarchii dowodzenia i pojawiały się sprzeczki o zasięg ich kompetencji. Motti nie ufał Tagge'owi, ponieważ ten dzięki dużym koneksjom swojej rodziny miał dojścia do samego Palpatine'a, a Motti wierzył, że w razie czego mógłby wykorzystać je do odebrania mu dowództwa. Admirał miał dużo lepsze kontakty z Bastem, jednak zachowywał pewną rezerwę, ponieważ tamten uważał się za przyjaciela Tagge'a, co mogłoby kiedyś utrudnić im współpracę. Z podwładnymi admirała szło już dużo lepiej, ponieważ nie miał on z nimi większych konfliktów i współpraca układała się bez zauważalnych zgrzytów[1].

W trakcie budowy stacji bojowej Motti czasami opuszczał miejsce konstrukcji, wykonując inne zadania. Jedno z nich miało miejsce, kiedy razem z Tarkinem odwiedzał jego kwaterę główną na planecie Eriadu. Wtedy też zdarzył się niebezpieczny incydent. Tarkin po pewnym czasie zdecydował się powrócić na Gwiazdę Śmierci, udając się tam swoim osobistym promem typu Lambda, Epsilon 5. W podróży towarzyszyli mu główny konstruktor Bevel Lemelisk oraz osobisty służący Tarkina, Kalamarianin Gial Ackbar, który był pilotem promu. Okazało się, że o wylocie dowiedział się Sojusz Rebeliantów, który wysłał mieszaną eskadrę X-wingów i Y-wingów z zadaniem zestrzelenia statku wielkiego moffa. Prom został ciężko uszkodzony, a Tarkin oraz Lemelisk zdołali uciec w kapsule ratunkowej. Na szczęście dla nich w okolicy pojawił się zawiadomiony o ataku Motti na pokładzie swojego Gwiezdnego Niszczyciela Steel Talon. Eskadry myśliwców typu TIE zdołały przepędzić rebelianckie maszyny, zanim zdołały one zniszczyć kapsułę. Motti przyjął na pokład obu dostojników, którzy doznali tylko drobnych draśnięć. Chociaż wdzięczny Mottiemu za ratunek, Tarkin był zły, że w ogóle doszło do sytuacji, w której musiał zawdzięczać komuś życie.[7][8]

Interwencje Rebeliantów

Będziemy zagrożeni, dopóki nie uruchomimy tej stacji bojowej. Rebelianci są dobrze uzbrojeni i niebezpieczni.
Niebezpieczni dla floty, nie dla tej stacji bojowej.
— Cassio Tagge i Motti.[2]

W roku 0 BBY Motti dokonywał kolejnej, standardowej wizytacji podległych sobie okrętów, w tym niszczyciela Undauntable. Podczas wizyty odbywał jedną z przyjacielskich rozmów ze swoim dawnym mentorem, mającym za jakiś czas odejść na emeryturę. W rozmowie z nim podkreślał, że wkrótce, wraz z ukończeniem stacji, będzie ona praktycznie niezniszczalna i nie będzie jej w stanie nic zagrozić. Admirał Helaw rozumiał entuzjazm swojego młodszego kolegi, jednak nie ukrywał, że nie wierzył w istnienie broni nie mającej słabych punktów. Opowiedział mu przy tym anegdotę o swoim dawnym koledze, poruczniku Pojo, który chociaż był doświadczonym weteranem, to jednak zginął głupią śmiercią z powodu awarii swojego blastera podczas starcia z piratami na jednym z księżyców w pasie Vergesso. Morał historii miał być taki, że im bardziej jakaś broń jest skomplikowana, tym większa jest szansa, że kiedyś nawali z najmniej spodziewanego powodu. Conan powiedział, że przemyśli tę historię, aczkolwiek nie ukrywał, że nie bardzo wierzy w jej adekwatność w przypadku Gwiazdy Śmierci.

Po pożegnaniu z admirałem Motti udał się na swoim promie w kierunku stacji bojowej. Nie uleciał nawet dwustu kilometrów, kiedy Undauntable niespodziewanie eksplodował wraz z całą załogą na pokładzie. Niedługo potem admirał wylądował na stacji bojowej, wciąż będąc w szoku po tym, jak ledwo uniknął eksplozji. Zaraz potem udał się na mostek, wezwany przez Tarkina, który przebywał akurat z odwiedzającą stację admirał Natasi Daalą. Conan podkreślał, że nie ma zielonego pojęcia, co się stało na pokładzie niszczyciela. Powiedział, że mógł to być wypadek, jednak obaj w to nie wierzyli, tym bardziej, że admirał Helaw był bardzo sumiennym oficerem, który nie dopuściłby do czegoś takiego. Chociaż wszystko wskazywało na sabotaż, to jednak Tarkin nie chciał oficjalnie tego ogłaszać, chcąc uniknąć kolejnej inspekcji Lorda Vadera. Zasugerował, by oficjalnie uznać za powód eksplozji przypadkowy wybuch reaktora. Chociaż Motti, podobnie jak Tarkin, lubił poległego admirała i wiedział, że fakt zaniedbania bezpieczeństwa reaktora popsuje mu wzorową opinię, to jednak rozumiał, że wymagało tego bezpieczeństwo stacji bojowej. Zarządzono ciche śledztwo, które wskazało, że bomba o silnym ładunku wybuchowym eksplodowała w jednej ze skrzyń przysłanych niedawno przez jeden z frachtowców. Zdawano sobie sprawę, że taka skrzynia mogła być równie dobrze przysłana na stację bojową. Motti zarządził z tego powodu skrajne zaostrzenie systemów bezpieczeństwa na stacji i pobliskich okrętach przy odbieraniu tego typu dostaw w przyszłości.

Motti w towarzystwie wielkiego moffa Tarkina.

Jakiś czas później potwierdziły się przypuszczenia dotyczące zdobycia planów Gwiazdy Śmierci przez rebeliantów. W okolicach planety Despayre wyskoczył stary krążownik typu Lucrehulk, z którego wyleciało przeszło pięćset X-wingów. Motti był osobą, która bezpośrednio koordynowała obronę Gwiazdy Śmierci. Nakazał skierować do walki tysiąc myśliwców stacjonujących na stacji, a dodatkowe eskadry wylatywały z Gwiezdnych Niszczycieli. Chciał również posłać do boju same niszczyciele, jednak Tarkin nakazał odwołać ten rozkaz. Admirał początkowo nie rozumiał tej decyzji, jednak po chwili z zadowoleniem zdał sobie sprawę, że wielki moff chciał przetestować główną broń. Co prawda działo laserowe zostało dopiero niedawno uruchomione i wykazywało jedynie 4 % swojej docelowej siły, okazało się jednak, że była to siła najzupełniej wystarczająca do unicestwienia krążownika buntowników. Same myśliwce typu X spróbowały dokonać desperackiego ataku na stację bojową, zostały jednak co do jednego zestrzelone przez maszyny, które weszły do walki na rozkaz Mottiego.

Stało się zupełnie oczywiste, że należało zapobiec kolejnemu, być może dużo silniejszemu atakowi Rebeliantów. Motti początkowo protestował przeciwko przemieszczeniu stacji bojowej, argumentując to tym, że należało jeszcze dokładnie sprawdzić niedawno wstawione rdzenie hipernapędu. Tarkin się z nim zgodził, dlatego zdecydował się tymczasowo ukryć stację bojową po drugiej stronie planety. Po sprawdzeniu silników można było już opuścić system Horuz i udać się w dowolną stronę galaktyki. Wcześniej jednak wielki moff zdecydował się przetestować siłę lasera, skalibrowanego teraz na 33 % siły. Zaproponował, żeby wypróbować laser na samej planecie Despayre. Motti początkowo protestował, zwracając uwagę na ewentualne reperkusje polityczne związane z samowolną decyzją zniszczenia planety, lecz Tarkin zapewnił go, że Imperator dał mu całkowicie wolną rękę w kwestii użycia stacji bojowej, co w miarę uspokoiło admirała. Po zakończeniu ewakuacji personelu więziennego oddano kolejno trzy strzały, które najpierw zniszczyły wszelkie życie na planecie, a następnie zamieniły ją w zbiorowisko skał. W wyniku zniszczenia planety zginęła cała populacja kolonii karnej, złożonej z przestępców zesłanych tu na dożywotnie więzienie. Motti z lekkim niesmakiem zastanawiał się, gdzie teraz Imperium będzie wysyłać najgroźniejszych kryminalistów, mimo to jednak podziwiał zaprezentowaną potęgę stacji, którą teraz kierował[1]. Krótko po zniszczeniu planety na stację została przesłana wiadomość wysłana z Devastatora. Informowano w niej, że Darth Vader dopiero co przechwycił statek, na który została przekazana kopia planów Gwiazdy Śmierci. Vader zdecydował się, że przyleci z wizytą na stację bojową, przywożąc ze sobą schwytaną zwolenniczkę Sojuszu, księżniczkę Leię Organę z Alderaana. Po zapoznaniu się z treścią wiadomości, admirał osobiście przekazał tę informację Tarkinowi.[9]

Gwiazda Śmierci

Atak na tą stację będzie bezsensownym gestem, niezależnie od ich wiedzy. Ta stacja to największa potęga wszechświata.
— Motti.[2]

Wizyta Lorda Vadera zbiegła się w czasie z odprawą dowództwa stacji bojowej, na której zebrali się najwyżsi rangą dowódcy floty, armii oraz wywiadu, reprezentowanego przez pułkownika Wullfa Yularena. Tarkin udał się przywitać lorda Vadera, kiedy pozostali dowódcy zaczęli już dyskutować na temat obecnej sytuacji. Najostrzejszym punktem zapalnym była kłótnia pomiędzy Mottim a Taggiem. Admirała irytowała postawa generała, który dopuszczał istnienie zagrożenia dla stacji bojowej pomimo pokazu brutalnej siły, który dopiero co przetestowano w starciu z okrętami Rebelii. Generał argumentował, że siły buntowników były dobrze wyszkolone i niebezpieczne, na co Motti odpowiedział, że co najwyżej dla zwykłych okrętów floty. Niespodziewanie rozmowa została przerwana przez Tarkina i Vadera, którzy pojawili się w pomieszczeniu. Wielki moff z zadowoleniem oznajmił wszystkim informację o tym, że Imperator dopiero co rozwiązał Senat Imperialny, likwidując ostatecznie ostatni przeżytek pozostały po Republice. Motti z zadowoleniem przyjął uwagę Tarkina o strachu, jaki wśród wrogów Imperium miała wzbudzić nowa stacja bojowa. Tagge jednak nie odpuszczał, przypominając, że Rebelia może teoretycznie znaleźć jakiś słaby punkt w obronie. Vader odpowiedział, że plany stacji bojowej zostaną niedługo odzyskane.

Motti skarcony przez Vadera.

W tym momencie Motti nie wytrzymał i otwarcie wyraził swoją niezachwianą opinię na temat możliwości stacji, którą nazwał "największą potęgą we wszechświecie". Został przy tym zrugany przez Vadera, który ostrzegł go przed pysznieniem się "technologicznym terrorem", w jego opinii nie liczącym się wobec potęgi Mocy. Admirał lekkomyślnie odparował, że nie boi się czarnoksięskich sztuczek, w które wierzył Vader. Chociaż wiedział, że zdenerwuje to Mrocznego Lorda, kontynuował oskarżanie go o to, że owa Moc nie pomogła mu przechwycić planów stacji bojowej. Motti myślał, że Vader nie odważy mu się zrobić krzywdy przy Tarkinie i całym sztabie, jednak się mylił. Lord zaledwie zacisnął dłoń, doprowadzając admirała do utraty oddechu. Motti zaczął desperacko walczyć o odzyskanie tchu, jednak nie mógł nic zrobić, niemal już tracąc przytomność. Został uratowany dopiero wtedy, kiedy Tarkin zażądał, żeby Vader go puścił, co ten zresztą zrobił, zadowolony z udanego pokazu. Admirał przez chwilę odzyskiwał kontrolę nad sobą. Chociaż był wściekły, zrozumiał siłę, jaką reprezentował sobą Vader i nie próbował go więcej prowokować.

Sługa Imperatora niewiele wskórał w sprawie przesłuchania pani senator, dlatego Tarkin zdecydował się skierować stację bojową do systemu Alderaan, chcąc szantażem zmusić księżniczkę do ujawnienia lokalizacji głównej bazy Rebelii. Motti wykonał rozkaz, dzięki czemu po jakimś czasie stacja bojowa znalazła się nad ojczystą planetą Leii Organy. Z niemałym podziwem oglądał, jak księżniczka butnie stawiała się Wielkiemu Moffowi, jednak koniec końców uległa naciskowi, informując, że baza znajduje się na Dantooine. Tarkin jednak nie powstrzymał przygotowań i nakazał zniszczyć Alderaan, dając tym samym przykład tego, czym grozi wspieranie buntowników. Motti nie zrobił nic, by zatrzymać wykonanie trudnego rozkazu, ponieważ sam uważał, że lepiej poświęcić trochę istnień i szybciej zakończyć wojnę, niż toczyć ją dalej.[1][2]

Niedługo potem potem nastąpiła próba odbicia księżniczki Leii Organy. Zuchwałej próby dokonała załoga frachtowca Millennium Falcon, której początkowo się powodziło. Tarkin oraz Vader doszli do wniosku, że w razie ucieczki statek być może uda się w kierunku lokalizacji ukrytej bazy Sojuszu. Z tego powodu Motti poinstruował zespół techniczny do zainstalowania nadajnika, który wskazałby miejsce ucieczki statku. Po odlocie frachtowca okazało się, że nadajnik działał i Motti poinformował o tym osobiście Tarkina.[9] Kiedy dowiedziano się, że frachtowiec wyskoczył z nadprzestrzeni w rejonie Yavina 4, Tarkin rozkazał udanie się w tym samym kierunku, licząc na zniszczenie ważnej bazy Sojuszu.

Gwiazda Śmierci wyskoczyła z nadprzestrzeni w układzie Yavina, jednak sam atak nie mógł się rozpocząć natychmiast, ponieważ należało najpierw wyminąć gazowego giganta zasłaniającego księżyc. Bedąc pewnym sukcesu, Motti zawczasu pogratulował Tarkinowi spodziewanego zwycięstwa.[9] Rebelianci przystąpili do ataku, posyłając po dwie eskadry X-wingów i Y-wingów. Motti chciał posłać do walki myśliwce obrony, jednak Tarkin odwołał rozkaz, argumentując, że teraz należy dać szansę obsłudze dział turbolaserowych. Te jednak nie radziły sobie najlepiej w walce z małymi celami i zadawały niewspółmiernie małe straty. Rozkaz Tarkina był dalej aktualny, jednak nie dotyczył Vadera, który zdecydował się poderwać swoją eskadrę do walki z myśliwcami Sojuszu. W pewnym momencie spostrzeżono, że rebelianckie myśliwce skupiły się na jednej części powierzchni stacji. Motti, Bast oraz kilku inżynierów przystąpiło do ponownego analizowania planów stacji, na czele z kanionem, na którym skupiły się myśliwcem wroga. Z niemałym zaskoczeniem odkryli, że przy głównym szybie odprowadzającym promieniowanie z reaktora istniał malutki, nieosłonięty zapasowy szyb. Przeanalizowano, że chociaż szansa trafienia w szyb była skrajnie niewielka, to jednak groziłoby to wywołaniem reakcji łańcuchowej, mogącej zniszczyć stację bojową. Motti zapobiegawczo nakazał przygotować należący do Tarkina prom typu Lambda, chcąc na wszelki wypadek ewakuować dowódcę. Próba namówienia Tarkina do odlotu przez generała Basta zakończyła się niepowodzeniem, ponieważ tamten nie wierzył, żeby zagrożenie było realne. Kilkanaście minut później jednak myśliwiec typu X pilotowany przez Luke'a Skywalkera zdołał celnie wystrzelić dwie torpedy protonowe w sam środek nieosłoniętego szybu. Motti miał tylko tyle czasu, by krzyknąć, że istnieje zagrożenie dla stabilności reaktora, kiedy stacja bojowa eksplodowała, zabijając admirała jak i wszystkich innych na pokładzie[1][2].

Kwestia imienia

Przez lata imię Mottiego nie było znane. Wielu innych oficerów, takich jak Needa, Veers i Tarkin dostało imiona w Expanded Universe, natomiast Motti - nie. Dzięki temu był on ostatnim takim oficerem z filmu. Sytuacja miała zmienić się wraz z wydaniem w 2007 r. książki Gwiazda Śmierci autorstwa Michaela Reavesa i Steve'a Perry'ego. Planowali oni wstępnie nadać mu krótkie imię "Zi".

Wszystko pokomplikowało się jednak 1 maja 2007 roku, kiedy to twórca Gwiezdnych wojen, George Lucas, uczestniczył w popularnym talk-show Conana O'Briena. Lucas, zapytany o imię Mottiego, odpowiedział żartobliwie: "Conan Antonio", nawiązując do prowadzącego program. Imię to zostało wkrótce oficjalnie włączone do kanonu.

Zaakceptowanie nowego imienia wywołało pewne kontrowersje wśród społeczności fanów, na czele z osobami tworzącymi internetowe encyklopedie poświęcone Gwiezdnym wojnom, jak np. Wookieepedia. Sytuacja ostatecznie wyjaśniła się, kiedy to jedna z pracownic Lucasfilmu, Sue Rostoni, ostatecznie potwierdziła tę informację. Pierwotnie planowane imię "Zi" zostało zachowane, jednak w formie żartobliwego przydomka nadanego przez jednego z przyjaciół admirała.[1]

Niekanoniczne pojawienia (względem EU)

Motti rozmawia ze szturmowcem.

Tag and Bink Are Dead

Postać Mottiego została sparodiowana w komiksie Tag & Bink kopnęli w kalendarz 1, parodiującym Nową nadzieję. Historia skupia się na losach dwóch rebelianckich dezerterów, którzy w wyniku pewnych wydarzeń wylądowali na Gwieździe Śmierci w strojach szturmowców. Podążając korytarzem, trafili na admirała Mottiego, który właśnie masował szyję po dopiero co zakończonym spotkaniu z Vaderem. Jako że Conan wciąż był rozwścieczony, a obaj "szturmowcy" nie uważali na drogę, zderzyli się ze sobą. Dezerterzy starali się przeprosić oficera, ale nadal wzburzony admirał zaczął się na nich wyżywać, najwyraźniej odreagowując swoją wstydliwą historię z sali konferencyjnej. Zaczął prowadzić wywód o braku szacunku do przełożonych, podkreślając przy tym potęgę "swojej" stacji bojowej. Delikwenci jeszcze raz przeprosili, informując go, że to z powodu hełmów, które w ich opinii posiadały za małe wizjery. Motti, którego ta uwaga zdecydowanie zirytowała, zaczął udawać zatroskanego, po czym stanął z boku i spytał ich, czy go widzą. Kiedy jeden z nich odpowiedział, że nie, ten otwartą ręką zdzielił go w hełm, podkreślając, że powinni zwracać uwagę na otoczenie.

Obaj byli rebelianci mieli pecha ponownie spotkać Mottiego kilka godzin później. Obaj zostali przydzieleni do pilnowania konsoli promienia ściągającego, który przez ich nieuwagę został wyłączony przez Obi-Wana Kenobiego. Dezerterzy musieli wytłumaczyć się z tego incydentu przed Mottim, który przyjął ich w sali konferencyjnej. Ostro zrugał obydwu za to, że dopuścili do tego, aby słaby starzec zdołał ich wykiwać. Oznajmił, że nie zostaną ukarani jedynie dlatego, że Takin oraz Vader liczyli na udaną ucieczkę załogi Millenium Falcona. Znamienne było to, że przez cały czas trwania przesłuchania Motti, korzystając z nieobecności Wielkiego Moffa, zajmował jego siedzenie.

Ciekawostki

  • W filmie w postać admirała wcielił się Richard LeParmentier. Aktor pierwotnie przyszedł na casting do roli Hana Solo, jednak po odrzuceniu roli dostał propozycję zagrania imperialnego wojskowego. Tak się złożyło, że większość aktorów grających w filmach oficerów Imperium posiadała angielski akcent, przez co LeParmentier wyróżniał się w tej kwestii na tle reszty.[10]
  • Postać Mottiego została w napisach końcowych podpisana błędnie jako generał.
  • W adaptacji powieściowej Nowej nadziei Motti nie pojawia się w scenie konferencji, duszony jest zaś generał Tagge. Wynikało to z tego, że przy pisaniu książki korzystano ze starszej wersji scenariusza.
  • Motti pierwotnie miał się pojawić w prologu do szykowanego przewodnika The Essential Guide to Warfare. Wraz z inżynierem Bevelem Lemeliskiem, doktorem Insmotem Bowenem oraz generałem z działu badań miał prowadzić rozmowę na temat różnych aspektów aktualnej sytuacji w Galaktyce. Jeden z przedstawicieli wydawnictwa Del Rey, Erich Schoeneweiss, uznał jednak, że lepiej będzie ją wyciąć z racji jej nieadekwatności do tematyki książki. Ostatecznie rozmowę zamieniono na relację wielkiego admirała Osvalda Teshika z jego starcia z flotą hapańską podczas bitwy o Andalię.[5] [11]
Scena z serialu Family Guy, parodiująca moment duszenia admirała.
  • We wrześniu 2007 roku w amerykańskiej telewizji FOX puszczono specjalny odcinek popularnego serialu animowanego Family Guy. Odcinek nosił tytuł Blue Harvest i był pierwszą częścią serii parodiującej starą trylogię, w tym wypadku Nowa nadzieję. Chociaż większość bohaterów Gwiezdnych wojen ucharakteryzowano na postaci z serialu, sam Motti zaliczał się do nielicznych, których wyglądu ani trochę nie zmieniono. W scenie z Mottim sparodiowana została scena z konferencją na Gwieździe Śmierci, która początkowo przebiega zgodnie z oryginałem. Zmiana zachodzi w momencie, kiedy Darth Vader (Stewie Griffin) pyta się, czy stacja aby na pewno nie ma jakiegoś słabego punktu. Ten z niechęcią przyznaje, że stacja "jest niezniszczalna w 99,99 %", nie licząc szybu wentylacyjnego, który zainstalowano z powodu wymysłów artystycznych architektów, a którego trafienie spowoduje zniszczenie stacji. Bronił jednak projektu, stwierdzając razem z Tarkinem (Adam West), że otwór jest (zgodnie z argumentacją Luke'a Skywalkera) nie większy od pustynnego szczura. Sama scena duszenia spowodowana była tym, że Motti oskarżał Vadera o nieudolne inwestowanie w apartamentowce w centrum Los Angeles, co go rozwścieczyło.

Przypisy

Źródła

Zobacz kolekcję grafik dotyczących
Conana Antonia Mottiego.

Niezgodne z Legendami